Po długiej przerwie wakacyjnej w mediach pojawiają się nowe,
bezczelne nagłówki, które działają na moją aktywność na blogu jak czerwona
płachta na byka. Wyraźny obraz kreują media: bardzo dobre dane z polskiej gospodarki,
koniec kryzysu na świecie i najlepszy, jaki dzisiaj przeczytałem „Rostowski
zarobił miliardy złotych dla Polski”.
A na rynku widzę, że S&P500 już spadł ok. 50pkt, WIG20 w
tym momencie 2385pkt (-1,35%). Oba indeksy po bardzo długiej dystrybucji na
szczytach mają już potwierdzone trendy spadkowe, a to wszystko się dopiero
zaczyna! Fundusz prof. Rybińskiego, z którego do tej pory się śmiałem (głównie
z powodu błędnej, długiej pozycji na złocie) nazwany groźnie Eurogeddon szybko
odrobi straty wygenerowane przez ostatnie dwa lata (-50% ?).
Notowania ropy mocno zyskują na zamieszaniu związanym z interwencją
w Syrii, nawet jeśli się nie liczą na rynku wydobycia. Złoto po ostatnim wpisie
zrealizowało korektę 55$ od wyznaczonego przeze mnie poziomu 1328$. Mała
pomyłka, chociaż od szczytu 3dni wcześniej (1347$) było to dokładnie 72 dolary.
Czy to aż tak istotne? Prawidłowe przewidywanie kierunku jest najważniejsze.
Kolejny raz złoto udowadnia dziennego byka (1418$) i kontynuuje
wzrosty. Publikuję ten post w momencie, kiedy ten ruch znowu traci swoją
dynamikę i zbiera się na korektę. Tym razem może być nawet głębsza, bo w
okolice 1320$ - to blisko 100 dolarów spadku. Nadal spodziewam się, że w szerszej
perspektywie to ruch wyznaczający szczyt trendu bocznego. Dolny przedział
ograniczony jest 1200$, na górny nadal czekamy.