22 czerwca 2023

Kompromitacja Natury Finansowej

Spółka-widmo o wielkości może 8mln zł EC Będzin zyskała dzisiaj na popularności po tym jak ktoś zauważył, że notowania trupa wzrosły o ponad 1000% w przeciągu miesiąca. Przyczyna? Podobno insider trading – tak podejrzewa większość niezorientowanych.

Osoby obecne na rynku kapitałowym w Polsce, dalej nazywanym Śmietniskiem wiedzą doskonale, że prawdziwa przyczyna leży dużo, dużo dalej i dużo głębiej.

W mafii obowiązuje taka zasada, że mafii nie ma. Dlatego kiedy „mały machlojek” wychodzi na wierzch to od razu wszystkie osoby zainteresowane podnoszą alarm. Z mediów wynika, że najmocniej zainteresowane tematem są, naturalnie, KNF, zarząd GPW, zarząd spółki. A z racji zbliżających się wyborów nawet sam Pan Premier. Oni na pewno do żadnej mafii nie należą bo stoją na straży prawa i porządku. Poza tym żadnej mafii nie ma.

Na dowód tego twierdzenia można wejść na stroną KNF, która periodycznie ostrzega dla biednej i niezorientowanej publiczności, że spółka taka i taka jest podejrzana, że ktośtam prowadzi działalność niezgodną z prawem bankowym lub innym. Robią to „w myśl ustawy” i bez zlecenia, bo przecież nie można sobie takiego ostrzeżenia kupić. Nie można również kupić sobie abonamentu, żeby na taką listę nie trafić.

Gdyby jednak ktoś wątpił w to, to opinia nadzoru zamyka z miejsca działalność nieszczęśnika, a sprawa jest podobno kierowana do prokuratury lub nie. Jedno jest pewne - nigdy się biedna i niezorientowana publika nie dowie, czy ostrzeżenie było słuszne czy nie. Z pewnością nie dowie się też, czy i kto takie ostrzeżenie zamówił i czy może jakiegoś abonamentu nie opłacił. A jak wiadomo takiego nie ma, bo to byłaby mafia.

Najlepszym przykładem na to, że wszystko na Śmietnisku odbywa się zgodnie z zasadami i na odpowiednim poziomie był, ukochany przez wielu, kultowy wręcz Petrolinvest, któremu co roku i przez 20lat(!) tryskała ropa. Prawdziwa lub nie, nieistotne. Istotne jest to, że z całą pewnością raporty i audyty były prawidłowe, bo takie rzeczy są badane przez (niezależnych lub nie) audytorów.

Ale to historia. Na Śmietnisku nadal notowane są spółki, które prowadzą na przykład działalność inwestycyjną (lub nie) z zamiarem zostania bankiem! Taki jest Masterplan zarządu FON czy tam Atlantis? Nie! Elkop? Nieważne. Ważne, że takim prawdziwym bankiem, takim za miliard prawdziwych, polskich, nadzorowanych złotych.

Ale są też historie z happy endem! Bo przypomniała mi się taka spółka ze Śmietniska, gdzie akcjonariusze potracili miliony. Pewnie nikt o niej słyszał, nawet KNF, który dopuścił ją do obrotu na GPW. Pan Krawczyk z PSW Capital po dziesięciu latach w końcu został skazany! Zgodnie z wyrokiem Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie (sygn. akt II K 174/17) dostał kilka tysięcy zł kary!

Ale to było dawno, a osoby odpowiedzialne za nadzór już tu nie pracują, albo nigdy nie pracowały.

4 maja 2021

Bitcoin madness 2021

Dlaczego nie chce mi się pisać tego bloga? Odpowiedź jest bardzo prosta - to spółki dywidendowe. Z wyjątkiem 2020, który okazał się szczególnie skromny w tym względzie, o tyle 2021 okaże się rekordowy. Przy okazji rekordowe są też zyski z doważania spółek, które w zeszłym roku oferowały takie promocje jakie nie zdarzają się częściej niż raz na dekadę!

PZU po 20zł, Grupa Azoty po 20zł. To jest jeszcze nic bo nasz narodowy przewoźnik PKP Cargo kosztował momentami poniżej 10zł, osiągając kapitalizację równą wartości samych węglarek, które posiada. Ze SSP ta będzie czarnym koniem najbliższej dekady, analogicznie do wyprzedaży na JSW z 2015 roku.

Polskie śmietnisko aż roi się od okazji. Ostatni raz, kiedy obserwowano takie otoczenie na GPW to jej prezesem był Wiesław Rozłucki. Nie brakowało też głośnych debiutów i skandalicznych awansów do wig20, jakimi nazywam takie scam-balony jak CD Projekt czy Allegro. Dołożenie Mercatora nazywam z kolei celowym działaniem na szkodę indeksu. Epidemia w końcu udowodniła, że zasady doboru spółek są upośledzone i nie kapitalizacja, ani obrót powinien o tym decydować. W Polsce nawet FON mógłby wejść do wig20, gdyby Patro zrealizował swój inżynieryjny master-plan.

Patrząc szerzej na szkodę ale już dla ludzkości można nazwać zbiorowy idiotyzm obserwowany na bitcoin czy innych kryptowalutach. Człekokształtni spekulanci w owczym pędzie, szukający zarobku gdziekolwiek kupiliby nawet ciąg przypadkowych liczb jaki oferuje π (pi). Z tą samą trudnością i na tej samej zasadzie można kupować wirtualne czołgi w jakiejś internetowej grze. Tylko, że nawet one mogłoby mieć większą, niezerową wartość, jeśliby uznać, że daje to jakąś przewagę nad przeciwnikiem, a zysk byłby "powtarzalny i przewidywalny".

Tulipany też kosztowały kiedyś tyle, co villa nad wielkim kanałem w Amsterdamie. Zatem 50k$ to też jeszcze nie jest ostatnie słowo tego scamu stulecia. Bitcoin historia zapamięta jako "weapon of mass destruction", tak jak kiedyś nazwał ETFy Warren Buffet. Czy oczy się otworzą po kolejnym, wyczekiwanym upadku jakiejś kolejnej giełdy, gdzie trzeba "zaparkować" portfel i nigdy go nie odzyskać? Czas pokaże.

24 sierpnia 2017

Bitcoin madness 2017

Moja najnowsza, fascynująca obserwacja - wszyscy zarabiają na bitcoinie! Sprzedający, kupujący i oczywiście wszyscy piszący komentarze w Internecie, gdzie cały hype się odbywa. Rzecz jasna po odejściu od komputera spotykam już tylko osoby, które straciły na bitcoinie albo za chwilę stracą.

W ogóle mnie nie dziwi, że doniesienia o upadających giełdach, gdzie trzeba "zaparkować" swój portfel już nie są tak chętnie nagłaśniane. Albo historie ludzi, którzy zainwestowali w sprzęt do wyliczania tego cudownego dobrobytu - przy "rosnącej trudności" - jakoś nie mogą wyjść nad kreskę. O nich się nie mówi bo bitcoin to złoty biznes - dla wszystkich!

Uśmiecham się szeroko z politowaniem kiedy widzę, że ten cudowny środek kosztuje już ponad 4000$ i chętnych na utratę pieniędzy na kolejnym balonie nie brakuje. Przyznaję, że trochę czekam na moment kiedy najpopularniejsza  fraza w wyszukiwarce to "pump and dump" - to będzie nowe doświadczenie dla większości.

Rodzicom i osobom o odpowiedzialności większej niż za bałagan w swoim pokoju polecam wykresy Groclinu, który ponownie wrócił do taniości w swoim 4-letnim cyklu. Po ekspresowej analizie polskiego śmietnika ciężko jest znaleźć coś ciekawszego.

Pszenica i kakao to też walory, które bitcoinowym inwestorom kojarzą się tylko ze śniadaniem, a ludziom, którzy coś faktycznie w życiu zarobili ze solidną inwestycją. Nawet złoto, które od lat poruszało się w trendzie bocznym - ma ochotę za chwilę przekroczyć 1300$ i tym samym rozpocząć nowy trend.

7 marca 2014

Ukraina: nieznane liczby



Czy policzył ktoś ile helikopterów znajduje się codziennie na stronie głównej TVN24? Czy ktoś policzył ile karabinów można zobaczyć w ładnym kadrze na stronie głównej Wirtualnej Polski? Media lubią liczby i podają je ze szczegółami – ja też lubię liczby.

Ostatnio było o hrywnie, to teraz dla odmiany przyjrzymy się notowaniom obligacji rządowych Ukrainy. Oprocentowanie obligacji opiewających przykładowo na 1mld $ przed rozpoczęciem teatru wynosiło 6%. Teraz, po rozpętaniu „wojny” za ten sam papier można dostać 35%, pod warunkiem, że ten stan utrzyma się do czerwca, kiedy bank Ukrainy będzie musiał je wykupić. Napiszę to jeszcze raz, choć każdy powinien rozumieć już za pierwszym razem: oznacza to dodatkowe 350mln dolarów dla właścicieli obligacji. Jeśli jeszcze nie masz ich w portfelu to masz sporo do nadrobienia, nawet, jeśli oprocentowanie miałoby spaść - przynajmniej zarobiłoby się na wzroście ich ceny.

Dalej - jeżeli to nie robi wrażenia, to może większe zaufanie budzi spółka Naftogaz – powiedzmy odpowiednik naszego PGNiG, z którego obligacji o wartości 1.6 mld $ można wyciągnąć 37%. Nieźle, tylko wykup jest we wrześniu, a do tego czasu to będzie przecież nuklearny koniec Świata.

Jeżeli jakimś cudem to przetrwamy to czeka nas naprawdę przyjemny strumień pieniędzy, bo narodowy bank Ukrainy będzie nam płacił dwa razy w roku 14.25% z samego kuponu(!) od obligacji, które właśnie uplasował na rynku (1.6 mld $). Kto mógł być tak naiwny, żeby je obrać? Podobno tylko dwa podmioty się po nie zgłosiły, a to głuptasy!

1 marca 2014

Kto skasował zyski na UAH?



Porozumienie za naszą wschodnią granicą coraz bliższe - wśród aktualnych nagłówków w mediach to chyba wystarczająco szokująca teza? W czwartek na notowaniach hrywny wydarzyła się ogromna realizacja zysków - w ciągu jednej sesji ukraińska waluta umocniła się w stosunku do dolara o ponad 10%!

Od samego początku było wiadomo, że na tym „przewrocie” ktoś musi zarobić. Część z Was musiało mieć takie przeczucie, że cała sytuacja mogła być zaplanowana, nie tylko politycznie. Hiperbola na wykresie zaczynała się rozkręcać w połowie stycznia, a wielki finisz nastąpił już 27 lutego. Aktualna sytuacja na rynku zdecydowanie nie zgadza się z tym, co serwują Wam na twarz. Te helikoptery i karabiny wyglądają już tylko na medialny teatr, nawet Dailymail napisało o „zapomnianym traktacie”, który miałby wciągnąć UK w wojnę na wschodzie, przez co poziom spektaklu sięgnął dna.

Spekulanci grający długą na UAH powinni jednak odczuwać moralny niesmak w ustach. Mam nadzieję, że czerwone świece będą im się kojarzyć z krwią niewinnych ludzi, którzy za udział w tej maskaradzie przypłacili życiem. Nie widzę nic złego grając pozycją na ropie czy pszenicy – tutaj czynników pogodowych, gospodarczych i politycznych jest znacznie więcej i w grze uczestniczymy wszyscy. Do zniszczenia ukraińskiej gospodarki wystarczy jeden „bank inwestycyjny” i kilka skorumpowanych twarzy.

Off topic: Mt.Gox podobno położyła Yakuza, polecam bitcoin, jako inwestycję długoterminową – pistolet może się przydać.