19 grudnia 2012

Zaczynamy



Pierwszy sygnał sprzedaży za nami. Wszystko już wskazuje przynajmniej na korektę, a gdzie ona się zatrzyma tego najstarsi górale nie wiedzą. Jutro na potwierdzenie korekty będzie potrzebne przebicie średnich kroczących, ale zakładam, że nam się to uda. Do rozpoczęcia nowego rozdania kryzysu jest jeszcze za wcześnie, do tego potrzebowalibyśmy drugiego szczytu, potem potwierdzenia spadków, nakreślenia trendu spadkowego.

Zamknięcie WIG20 równo 2602pkt, u Tariko szaleństwo, producenci Krupnika próbowali, próbowali, ale póki co nic z tego nie wyszło – rynek oczekuje na informacje ws. spłaty starych długów. W piątek wygasają kontrakty i opcje, do tego EURUSD potwierdził ochotę na korektę. Media w końcówce 2012 będą miały o czym pisać.

14 grudnia 2012

Podsumowanie #1



Pierwszy raz mogę podsumować przepowiednie ostatnio tutaj wysnute. Debiut Alior Banku zgodny z oczekiwaniami – zamknięcie na poziomie +7% powyżej punktu odniesienia 57zł. Bardzo przyzwoita płynność, spółka będzie się nadawała na materiał do spekulacji w przyszłości.

WIG20 zgodny z oczekiwaniami, poziom 2536pkt pokonał spodziewany opór i teraz oczekuję na pierwszy sygnał sprzedaży. Na rynku zaczyna panować euforyczny nastrój, media już bez przeszkód mówią o hossie, co zgadza się z moim scenariuszem zniszczenia. Na rynku opcji spostrzegawczy zauważą niezdecydowanie, kiedy momentami długie i krótkie pozycje notują równocześnie spadki, interesujące prawda?

EURPLN dokładnie 4.0790, zdecydowanie za nisko, chociaż jest wygenerowany sygnał sprzedaży, z jednoczesną dywergencją byka. Przed ostatecznym zwrotem na rynku spodziewam się zobaczyć nawet 4.0550. Szeroki rynek bardzo przyspieszył, a rosnące ryzyko sprzyja dużej zmienności. Od lewej do prawej rekordowe poziomy cenowe, co potwierdzają artykuły zatytułowane np. „inwestorzy sparaliżowani strachem o klif fiskalny w USA”. Bezcenne

11 grudnia 2012

Początek końca Francji



Zaraz po wygraniu wyborów przez Francois Hollande napisałem znajomym dość grubą przepowiednię – Francję czeka nieuchronny default. Socjalistyczny prezydent w połączeniu z socjalistycznym rządem Jean-Marc Ayraulta musi oznaczać spodziewaną katastrofę.

Prawa natury są nieubłagane, kiedy dochodzi do sprzecznej z logiką zachowań, a przykładem takiego działania jest oczywiście wprowadzanie 75% opodatkowania dla najcenniejszych obywateli Francji (po drodze jeszcze była mowa o rabunku 1,75% rocznie wartości całego majątku). Za Bernardem Arnault, właścicielem LVMH, który przeniósł się do Belgii, poszedł właśnie Gerard Depardieu i pewnie wielu, o których nie mówi się w mediach, a byli częścią planu zarobienia dodatkowych 200 milionów €. Wygląda na to, że z planów nici, ba, wprowadzenie tego podatku z całą pewnością zmniejszy wpływy do budżetu w jego pełnym rozrachunku.

Nie to mnie jednak martwi najbardziej, bowiem taka, nieznaczna kwota nie jest w stanie zaszkodzić tak bogatemu państwu. Najbardziej martwi mnie błędne przeświadczenie, jakie panuje w tej chwili w tamtym pięknym kraju. Spadły gromy ze wszystkich stron na naturalne zachowanie inwestorów i bogaczy, którzy w popłochu opuszczają ten tonący statek. Obciążenia podatkowe i socjalne przeważyły nad opłacalnością prowadzenia biznesu i nawet tacy giganci jak ArcelorMittal zamykają tam fabryki.

Jednocześnie dzisiaj Rząd Francji poinformował, że przeznaczy co najmniej 2 mld euro na program walki z biedą, wykluczeniem społecznym, podwyżkę pensji minimalnych i rozszerzenie zakresu bezpłatnej opieki medycznej. To jest kwota 10x większa niż plan rabunkowy, którego Francja nie wypracuje, a która efektywnie zostanie zjedzona przez społeczeństwo. Pieniądze prawie na pewno nie zostaną przeznaczone na zwiększenie konkurencyjności gospodarki czy na inwestycje pro-wzrostowe. Trafią w postaci socjalistycznych prezentów, jako jedne z ostatnich, jakie zobaczy przeciętny francuz przed ogłoszeniem niewypłacalności kraju.

10 grudnia 2012

Rekomendacja dot. rekomendacji



Absurdalność niektórych rekomendacji nie zna granic, więc dla dobrej pamięci i późniejszego zweryfikowania zapiszę kilka przykładów. Nie mogę się też powstrzymać od komentarza do tych interesujących przepowiedni.

„Ceny złota zmierzają do 5.000 USD za uncję, może nawet wyżej – Euro Pacific Capital”

„Obecne wzrosty na GPW mogą oznaczać odwracanie długoterminowych trendów” -Agio

„Do końca roku indeks S&P 500 spadnie 8 proc.” – Goldman Sachs (19 listopad 2012)

„Indeks S&P 500 wzrośnie w 2013 r. do 1575 pkt” – Goldman Sachs (29 listopad 2012)

Pierwsza dosłownie rekomenduje zakup tego astronomicznie wysoko wycenianego kruszcu (1714 $/oz w chwili pisania) bez najmniejszej próby uzasadnienia czy podania zasięgu czasowego. Jasne, jeżeli mamy zamiar kupić dzisiaj złoto z zamiarem wygenerowania straty ok. 30% w ciągu najbliższego roku, ale z perspektywą inwestycyjną 2050r to rekomendacja jest w pełni uzasadniona. Ciekawe czy autorzy zauważyli, że hiperbola na złocie przełamała się już rok temu?

Druga przepowiednia AgioFunds jest bardziej wyszukana, pada w niej bowiem magiczne słowo „mogą”. Nawet dziecko w szkole podstawowej wie, że po słowie „mogą” stawia się przecinek i dopowiada: „ale nie muszą”. Dlatego taka opinia jest równoznaczna ze stwierdzeniem „możliwe, że jesteśmy sami w kosmosie”. Każdy znudzony oglądaniem wieczornej telewizji powinien zapamiętać takie, cenne wypowiedzi.

Ostatnia pochodzi od prawdziwych ekspertów z branży, bo nie ma nikogo na Świecie (oprócz JP Morgan) kogo opinią się bardziej przejmuję. W dniu przeczytania tej opinii S&P wynosił 1370pkt, odejmując od tego 8% powinniśmy lada moment zobaczyć poziom 1260pkt, czyli blisko 200pkt mniej niż jest dzisiaj. Z pewnością czekają nas niezłe sanki w 2012, a w 2013 jeszcze większy wystrzał.

7 grudnia 2012

Krótki poradnik ewakuacyjny



Zawsze mnie zastanawiało, co należałoby zrobić gdyby kraj, w którym przebywam ogłosiłby bankructwo? Scenariusz prawie zawsze jest taki sam, więc warto wymienić kilka wskazówek i zapisać na małej karteczce zatytułowanej „w razie w”.

Przede wszystkim trzeba pozbyć się narodowej waluty, która straci na wartości jako pierwsza. W ciągu roku może się zdeprecjonować nawet o 70% w stosunku do dolara. Równie dobrze można nabyć euro, ale należy się zapytać się czy w ten sposób nie spadnę z deszczu pod rynnę.

W następnej kolejności trzeba prawidłowo przewidzieć jaki wpływ na kraj będą miały niespłacone kredyty hipoteczne. Może to wskazywać na konkretne banki, których należy unikać i na jakie ryzyko one były wystawione (inwestycje). Najlepiej jest w ogóle zrezygnować z konta w banku, bo nasz rachunek może zostać zablokowany dla „naszego dobra”. Przykładowo w Polsce wypłacalność banków wynosi ok. 10%, więc tylko taki procent szczęściarzy będzie mogło w porę wypłacić swoje oszczędności.

Zobowiązania państwa wobec obywatela takie jak emerytury, renty czy państwowe pensje zostają wstrzymane, lepiej nie być wtedy pracownikiem urzędu. Eksplozja długu publicznego przełoży się na obligacje, których ratingi już dawno osiągnęły poziomy śmieciowe i od dawna nie powinny znajdować się u nikogo w portfelu.

Paradoksalnie cena benzyny i żywności może wzrosnąć, skutkiem ogólnokrajowych demonstracji. Fizyczne metale szlachetne raczej nie są dobrą inwestycją, lepszą gotowa biżuteria. Dobrą inwestycją będą wszystkie pro-inflacyjne czy importowane produkty, w przypadku Polski mogłyby to być ruchomości, elektronika, chemia.

6 grudnia 2012

WIG20 is not over yet



Hurraoptymizm na giełdzie w Warszawie oznacza, że wszystko idzie zgodnie z planem. PZU osiągnęło już absurdalne poziomy cenowe, a to jeszcze nie koniec! W Internecie słychać pierwsze mlaskanie leszczy, że kryzys to „wielka ściema”, a w mediach pojawiają się niewinne artykuły o hossie. Zbliżamy się do 2500pkt, brakuje tylko 15 punktów. Opór jest spodziewany, wskaźniki w strefach wykupienia, nie ma się czego bać. Pozostaje cofnąć się od oporu, następnie go przebić, potem narysować drugi szczyt dla dobrej techniki.

Wygląda na to, że rynkowi się bardzo spieszy i kolejne rozdanie kryzysu nastąpi wcześniej niż na Prima Aprillis, pod które grałem. Do tego czasu może już być jatka, zawsze mam problem z timingiem. Podpowiedzi można szukać na wykresie EURUSD- wynika z niego, że katastrofa może nastąpić w każdej chwili. Jednakże nie przywiązuje do niego dużej wagi, bo wykres foreksowy można łatwo sfałszować, więcej będzie wiadomo dopiero 1 stycznia.

Tymczasem absurdów na WIGu nie brakuje. Joint Venture w Gantcie – chyba największym polskim developerze. Kto normalny chciałby grać w jednej drużynie z zawodnikiem, któremu spadające ceny mieszkań mordują poziom marży. Odcinanie kuponów już się kończy, bo program rodzina na swoim, jak program „scrapping scheme” w UK sztucznie podtrzymywał koniunkturę w branży. Ingerencja w rynek zawsze źle się kończy, rynek zawsze ma rację i z nim jeszcze nikt nie wygrał. Piłka jeszcze leży po stronie polityków, kiedy wróci na nasze pole zostanie odegrana boleśnie!

5 grudnia 2012

Mistrzowie cashowania na GPW



W związku z planowanym debiutem Alior Banku naszła mnie refleksja i po krótkiej analizie doszedłem do pewnych wniosków – niektórzy bankowcy na prawdę mają łeb na karku. Przeprowadzić gigantyczną emisję, czyli faktycznie zcashować biznes i trafić na koniunkturę jest wybitnie ciężko, a mimo tego jakoś im się to udaje. Przykładów jest mnóstwo, a moim zdecydowanym faworytem jest wprowadzenie JSW przez naszych urzędników na chwilę przed mini-krachem, mistrzostwo olimpijskie lub jak mówi dzisiejsza młodzież „info od Boga”. Ciekawe, jakie musi być rozgoryczenie akcjonariatu obywatelskiego, które po fantastycznym debiucie GPW dało się nabrać na myk z węglem? Z wykresu wynika, że już po 3 miesiącach strata „inwestora” wynosiła blisko 50%. Próżno szukać takich wyników wśród ostatnich państwowych emisji. BGŻ też można uznać za sukces, od momentu debiutu zjazd jak na sankach, aż do wezwania, którego chyba nigdy nie zrozumiem. Sprawa jest jeszcze w toku i wezwanie może nie dojść do skutku, może wtedy wszystko mi się rozjaśni.

Można znaleźć niezłe przykłady cashowania biznesu wśród zagranicznych spółek. Sadovaya długo trzymała gardę, a dzisiejszej ceny chyba nikt się nie spodziewał. CEZ naszych przyjaciół z Czech też radził sobie całkiem nieźle przez blisko dwa lata koniunktury, a dzisiaj prawie nikt nią nie handluje na giełdzie w Warszawie i to jest chyba bardziej upokarzające niż jej cena (13 transakcji dzisiaj).

Nasz najbliższy mega-debiutant ma przed sobą czyste niebo, nastroje sprzyjają i debiut prawie na pewno będzie udany. Scenariusz na najbliższe miesiące powinien przypominać wykres GetinNoble. Biorąc jednak pod uwagę dalszą perspektywę nie spodziewam się niczego innego niż podzielenia losu pozostałych zcashowanych spółek „na chwilę” przed … (okaże się). Zresztą nic wykraczającego poza jutrzejsze notowania mnie nie interesuje dlatego, naturalnie, zapisu na Aliora nie złożyłem.

4 grudnia 2012

Tapicerka na rogi



Groclin nareszcie odmienił się fundamentalnie – spółka wygenerowała w pierwszym półroczu 2012 zysk 25gr na akcję. Prezes Drzymała wie co robi, zyski choć skromne, lepsze takie niż żadne. Bardzo mało mówi się o tej spółce, tak jakby media o niej zapomniały. Interesujące. Groclin produkuje tapicerki samochodowe, w akcjonariacie nie ma żadnego funduszu, spółka nie finansuje się obligacjami. Nie wypłacała dywidendy, chociaż ostatnie zmiany w statucie na to pozwalają. Możliwe, że szykuje się mega dywidenda podobna do Pragma Faktoring, która podzieliła się zyskiem z kilku lat.

Sytuacja techniczna bardzo zachęcająca – wyjście górą z trendu spadkowego ciągnącego się od wakacji 2011. Chciałem zaryzykować pieniądze, do momentu, gdy dzisiaj zobaczyłem dwie tolkienowskie wieże. Scarry. Jutro muszą się odwołać, inaczej spółka wypada z obserwowanych.

3 grudnia 2012

Syna, dom, drzewo i wypić z Tariko



Ten człowiek jest jedną z osób, dzięki którym giełdowy biznes się kręci. Bez niego nie wypilibyśmy żadnej wódki na koniec roku. Niezorientowanym tłumaczę, że nie mam na myśli ratowania firmy i marek, które lubimy tylko życiodajną zmienność na akcjach CEDC. Nie potrafię podać daty, od kiedy ten człowiek pojawił się w akcjonariacie, ale od razu go polubiliśmy. Po pierwsze, że jest Rosjaninem, a interesy z tym wspaniałym narodem są nieobliczalne i bardzo dobrze.

Nikogo o zdrowych zmysłach chyba nie interesuje jaki będzie koniec CEDC, ważne jest tylko żeby ten balet trwał jak najdłużej. Fundamentalnie w spółce nic się nie zmieniło, bo przecież Roustam nie jest magikiem i nie odczaruje zarządu kierującego firmę do upadku. Nic jednak nie zapowiada wyłączenia muzyki do której tańczymy, bo Rosjanin potwierdził, że będzie rolował (w dużym skrócie) obligacje z terminem zapadalności w 2013.

Lada moment zagramy w„ślimak, ślimak pokaż rogi, dostaniesz na wódkę” i bardzo mnie to cieszy, bo konkurencyjny koncern Belvedere (jeszcze) nie wygląda na poważnego kandydata do podbitki sylwestrowej. W tym roku byki piją za zdrowie Tariko! No.. chyba, że nie zdążymy i będziemy musieli kupić Krupnik.

2 grudnia 2012

Upadłość likwidacyjna PBG



Wywrócenie PBG można uznać za największy majstersztyk roku 2012. Gdyby z taką samą prędkością rynek mógł wycenić bankructwo Petrolinvest to zaraz po debiucie zobaczylibyśmy nie 450zł, a 5zł za akcje (aktualnie 1,50 zł). Różnica tkwi w tym kto spółką kieruje.

Pan Ryszard wie, że należy owieczki regularnie strzyc, z pokerowym spokojem pozwolić dystrybuować akcje w rynek. Jak w prawdziwym szybowcu kierunek lotu jest znany, ale przebieg jest spokojny i przyjemny. Pan Jerzy z drugiej strony o lotnictwie nie ma zielonego pojęcia, jest tylko biznesmenem z dużym doświadczeniem w kierowaniu spółek budowlanych (i szybkich samochodów). Wygląda na to, że PBG radziło sobie dobrze tylko w czasie pompowania bąbla na rynku budowlanym, a to świadczy bardzo źle. Na mój prosty rozum wynika, że pilotem, który jest ciągnięty na lince przez koniunkturę może być każdy, a prawdziwy pilotaż zaczyna się, kiedy linka zostaje odłączona. W przypadku PBG zabrakło instruktora w postaci Pana Ryszarda, który pozwoliłby na upadek z telemarkiem. Bez jego doświadczenia nie pozostało nic innego jak obserwować katastrofę, której dodatkowego pędu nadali eksperci z Pioneer TFI. Z ich komunikatu wynika (czerwiec 2012), że kłopoty spółek z Grupy PBG nie były dla nich zaskoczeniem i dlatego stopniowo zmniejszali zaangażowanie na 25metrów przed zobaczeniem ziemi.

Aktualnie obserwuję niespodziewane polepszenie nastrojów na akcjach PBG, potwierdzone dużym obrotem, co może oznaczać tylko jedno… upadłość likwidacyjną.  Wydaje mi się, że dług grupy przewyższa wielokrotnie kapitalizację spółki, więc nie rozumiem, jaki układ może interesować wierzycieli. Czy klienci PBG Erigo, którzy teraz kupują mieszkania, zaciągają kredyty w tych samych bankach, w których zadłużona jest grupa? Nie łatwiej jest zamienić kontener obligacji na mieszkanie w stanie deweloperskim? Po co mieszać w to niewinnych ludzi.

1 grudnia 2012

Strefa gazy to klif fiskalny



Ludzie! Tragedia, Wall Street kończy dziś miesiąc niemal bez zmian. Premie za skuteczny skup akcji i niewywołanie najmniejszej pozytywnej zmiany w pełni zasłużone. Rynek jest skołowany. Cały świat jest przekonany, że zamyka swoje długie pozycje na szczycie w obawie przed wodospadem, a tu pies. Stare powiedzenie dla muppetów z goldman sachs brzmi "Panie, jak nie chce rosnąć, to będzie spadać". Właśnie dlatego ceny miedzi i ropy wyszły górą ze swoich formacji- bo gospodarka USA. Nie wiem tylko co ze złotem? Jest już tak drogo, że nawet groźba wojny nuklearnej nie wywinduje ceny?

Negatywne dywergencje na WIG20 wskazują jednoznacznie... na wzrosty do końca Q1 2013. Dla porządnej straty potrzebne są wysokie ceny, a moja magiczna kula wypluła właśnie 2570pkt. Wredne jest to urządzenie, które kombinuje, że nikt nie będzie się spodziewał dlaczego nie dotarliśmy do 2600, a pokonanie 2500 będzie kluczowe do wygenerowania sygnału "odprężenia" dla uczestników rynku (mam na myśli doświadczonych klientów OFE i IZKE). Od dnia dzisiejszego zostało zatem już tylko ok 150 pkt. Jeśli się nie sprawdzi to kulę zamienię się na piwo ze złomiarzem.

Żeby timingi się sprawdziły należy prawidłowo ocenić jak długo będzie trwało przeciąganie liny w Kongresie USA. Zresztą nie tylko tam, europejscy politycy będą grać w to samo. Z zabawy wyniknie to, że budżetu 7 letniego dla UE nie uda się uzgodnić. Podobno ma zadbać o to sędzia David Cameron.

Gdybym mógł być pracownikiem urzędu UE też spotykałbym się co 2 miesiące, żeby podali dobrą kawę i "próbowałbym" wypracować kompromis. Logicznym jest, że wytłumaczeniem na niepowodzenie tych pogaduszek będzie sytuacja bieżąca i "niemożliwość planowania na tak daleką przyszłość w czasach wysokiej zmienności". Oczywiste alibi dla kierowników europejskich landów, którzy zapytani o wynik rozmów chętnie wypowiedzą się na temat konfliktu na bliskim wschodzie.

A kolejna mini-katastrofa jest w drodze. W kalendarium ciężko jest znaleźć datę, która będzie później analizowana przez ekonomistów z ambicjami J.K. Rowling. Osobiście pasowałoby mi gdyby wszystko zaczęło się już w Wielki Piątek (29 marca 2013), albo w Prima Aprillis ;)

Na małym poletku obserwuję bardzo ciekawą nagonkę, gdzie główną rolę odgrywa niedobry człowiek, któremu należy się spotkanie w KNF. Porównywany do złotego Marcina P, chociaż niczym drogim nie handluje, ubaw jest za to bezcenny. O którego łotra chodziło pochwalę się dopiero po odebraniu losu z wynikiem +100% (lub więcej)