Hurraoptymizm na giełdzie w Warszawie oznacza, że wszystko idzie zgodnie z planem. PZU osiągnęło już absurdalne poziomy cenowe, a to jeszcze nie koniec! W Internecie słychać pierwsze mlaskanie leszczy, że kryzys to „wielka ściema”, a w mediach pojawiają się niewinne artykuły o hossie. Zbliżamy się do 2500pkt, brakuje tylko 15 punktów. Opór jest spodziewany, wskaźniki w strefach wykupienia, nie ma się czego bać. Pozostaje cofnąć się od oporu, następnie go przebić, potem narysować drugi szczyt dla dobrej techniki.
Wygląda na to, że rynkowi się bardzo spieszy i kolejne rozdanie kryzysu nastąpi wcześniej niż na Prima Aprillis, pod które grałem. Do tego czasu może już być jatka, zawsze mam problem z timingiem. Podpowiedzi można szukać na wykresie EURUSD- wynika z niego, że katastrofa może nastąpić w każdej chwili. Jednakże nie przywiązuje do niego dużej wagi, bo wykres foreksowy można łatwo sfałszować, więcej będzie wiadomo dopiero 1 stycznia.
Tymczasem absurdów na WIGu nie brakuje. Joint Venture w Gantcie – chyba największym polskim developerze. Kto normalny chciałby grać w jednej drużynie z zawodnikiem, któremu spadające ceny mieszkań mordują poziom marży. Odcinanie kuponów już się kończy, bo program rodzina na swoim, jak program „scrapping scheme” w UK sztucznie podtrzymywał koniunkturę w branży. Ingerencja w rynek zawsze źle się kończy, rynek zawsze ma rację i z nim jeszcze nikt nie wygrał. Piłka jeszcze leży po stronie polityków, kiedy wróci na nasze pole zostanie odegrana boleśnie!